Strony

czwartek, 2 sierpnia 2018

"Rycerz, który nie chciał walczyć", bo nie siła jest najważniejsza

Wydanie serii "Przyjazna łapka" to najlepsza rzecz, jaką mogło zrobić Wydawnictwo Amber, przynajmniej z punktu widzenia czytających rodziców i uwielbiających książki maluchów. Dotychczas wspominałam dwie książki z serii, "A każdy widział kota" (recenzja tu) oraz "Żyrafy nie umieją tańczyć" (i tutaj). Dziś czas na kolejną publikację, książkę do czytania i o czytaniu, "Rycerz, który nie chciał walczyć".


Myszka Leoś nie jest jak inni rycerze, zamiast walczyć woli czytać książki, co nie spotyka się z zachwytem jego rodziców. Gdy nadarza się okazja pokonania smoka, rodzice zgłaszają Leosia na ochotnika, licząc, że w ten sposób ich potomek zmieni zdanie i zostanie "prawdziwym" rycerzem. Myszka niechętnie podejmuje wyzwanie, dosiada swego niestrudzonego rumaka Neda i wyrusza w drogę. Podróż jest pełna niebezpieczeństw ze strony strasznych stworów, a do ich pokonania mały rycerzyk wykorzystuje swoją najsilniejszą broń - książki i magiczną moc bajkowych historyjek.




"Rycerz, który nie chciał walczyć" posiada wiele cech, które zapewniają jej popularność i miłość dzieci w wielu krajach. Ciekawa opowiastka momentami budzi grozę i trzyma w napięciu, jednocześnie bawiąc i wywołując uśmiech na twarzach młodych czytelników. Rymowany tekst sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie, a każde spotkanie z kolejną straszną kreaturą to jakby następna zwrotka, po której pojawiają się niczym refren słowa:
"- Proszę, jest twoja - powiedział Leoś, na Neda znów się wspinając.
- Ach, dzięki! - krzyknął gryf/troll/smok, przed rycerzem dostojną głowę/swą ciężką głowę/łeb łuskowaty skłaniając."

Nienachalny morał pokazuje, że książki i opowieści mają wielką moc, przed którą skłaniają głowy nawet potężne stwory, siła mięśni nie jest najważniejsza, gdy naszym orężem jest słowo, a pokojowe rozwiązania konfliktów są znacznie lepsze niż walka. Autorka przemyciła również wątek sprzątania po sobie, z którym kilkulatki często mają spory problem.

Na uwagę zasługują niewątpliwie bardzo ładne ilustracje, począwszy od okładki, wobec której nie jest w stanie przejść obojętnie żaden znany mi przedszkolak. Zachęca ona do zajrzenia do wnętrza książki i poznania historii odzianej w zbroję myszki oraz czerwonego smoka. W środku zaś, Thomas Docherty wspaniale zobrazował to, co jego żona opowiedziała w rymowanej historyjce. Dzięki licznym, pełnym szczegółów ilustracjom, przedstawiającym krok po kroku kolejne zdarzenia, książkę mogą "czytać" samodzielnie nawet mali czytelnicy, którzy nie posiedli jeszcze umiejętności rozszyfrowania słowa pisanego. Ponadto, warstwa graficzna skrywa znacznie więcej treści niż dość krótki tekst.



Książka uzyskała rekomendacje dzieci z grupy przedszkolnej mojej czterolatki, które słuchały ją jak zaczarowane, od czasu do czasu wybuchając śmiechem i komentując zachowanie bohaterów. Wszystkie maluchy były pod ogromnym wrażeniem małego rycerzyka, który pokonał niebezpieczne stwory bez użycia siły i również zapragnęły zostać takimi nieustraszonymi rycerzami, których orężem jest słowo i wiedza zdobyta dzięki książkom.
Polecamy serdecznie :-)



Tytuł: Rycerz, który nie chciał walczyć
Tekst: Helen Docherty
Ilustracje: Thomas Docherty
Wydawnictwo Amber
Seria wydawnicza: Przyjazna łapka
Cena okładkowa: 25,80 zł





Napracowałam się, żeby napisać dla Ciebie ten post. Teraz liczę na Ciebie. Pomóż mi, proszę, współtworzyć to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Możesz:
  • Zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwilka, a dla mnie ogromna przyjemność i motywacja do dalszej pracy.
  • Polubić mój fanpage na Facebooku, aby być na bieżąco.
  • Jeśli ten tekst Ci się spodobał, podziel się nim ze znajomymi.


1 komentarz: