Dzisiaj nadszedł czas na kolejny wpis w ramach projektu Przygody z książką 4. Bardzo chciałam napisać o jakiejś wyjątkowej książce, dlatego wybrałam "Pikotek chce być odkryty". Chociaż do końca nie bylam pewna, czy zdążę z recenzją, bo dopiero dziś dotarła do nas ta niezwykła harmonijka obrazkowa.
Książkę kupiłam trochę pod wpływem impulsu, wybierając spośród nowości wydawniczych coś ciekawego dla Różyczki. W koszyku w księgarni internetowej miałam kilka interesujących pozycji i w ostatniej chwili zmieniłam jedną z nich na Pikotka, zachęcona nazwiskiem autora. Twórczość pana doktora Tomasza Samojlika - historyka przyrodniczego pracującego w Puszczy Białowieskiej, znamy już z "O rety! Przyroda" i choć jest to książka przeznaczona dla czytelników starszych od Różyczki, to chętnie po nią sięgamy, czytamy, analizujemy ilustracje, powtarzamy i zapamiętujemy nazwy przeróżnych gatunków zwierząt i roślin. Zresztą, musimy przygotować osobny wpis o tym niesamowitym kompendium wiedzy przyrodniczej.
Ale wracając do tematu.
Pikotek? A co to za zwierzę?
W słowniku języka polskiego znalazłam definicję - "pikotki to pętelki robione szydełkiem na brzegu chusteczki, kołnierzyka". Ale internet milczy odnośnie takowego gatunku zwierząt. Otóż tytułowy Pikotek to nieistniejące, nieodkryte czerwone zwierzątko, które swą nazwę zawdzięcza długiemu ogonkowi zawiniętemu w pętelkę, a którego wielkim marzeniem jest zostać odkrytym. Zadaniem czytelnika jest pomoc w poznaniu sekretu stworka, przy okazji poznając tajemnice pozostałych mieszkańców lasu.
Pikotek, chociaż jest książką obrazkową, w której nie znajdziemy ani jednego słowa, niesie w sobie ogrom treści. Tytułowy bohater pewnego dnia wychodzi z norki w środku lasu i wyrusza w poszukiwaniu swojej tożsamości, a może również innych osobników tego samego gatunku (zdaniem Różyczki szuka mamusi). Na swojej drodze spotyka wielu nowych przyjaciół i przeżywa przeróżne przygody. Równolegle możemy rozglądać się wokoło i obserwować historie dwunastu innych mieszkańców lasu, m.in. borsuka, dzika, dzięcioła, jelenia, jeży, kreta, lisa, niedźwiedzia, rysia, czy zajęcy. Zwierzęta te szukają pożywienia, bawią się, boją, smucą i cieszą.
"Pikotek chce być odkryty" ma nietypowy format leporello, czyli harmonijki, dzięki czemu można go przeglądać jak typową książkę - strona po stronie, rozkładówka po rozkładówce, lub rozłożyć na podłodze lub baaardzo długim stole i analizować jeden ciągły, ponad 6-metrowy obrazek.
Jest ona swego rodzaju komiksem, którego bohaterami są zwierzęta, przeżywające różne przygody. Jednak w charakterystycznych dla komiksów dymkach nie znajdziemy typowego tekstu, lecz piktogramy. Dzięki takiemu zabiegowi książkę tę mogą "czytać" również dzieci, które czytać nie potrafią. Ponadto daje to ogromne pole do popisu dla wyobraźni i kreatywności młodych i starszych czytelników, ponieważ za każdym razem możemy odmiennie poprowadzić dialogi bohaterów, wyrażając ich obawy, cele lub marzenia. Stanowi to ogromne wyzwanie szczególnie dla maluszków (a my wyzwania lubimy) i wspaniale wpływa na rozwój ich słownictwa i zdolności odkrywania relacji łączących poszczególnych bohaterów. Natomiast starszych czytelników z pewnością rozbawi humor sytuacyjny.
Książka została przetestowana na dwójce niezwykle wymagających małych czytelników - mojej dwulatce i niespełna trzyletnim siostrzeńcu, którzy razem stanowią istną mieszankę piorunującą, i zyskała ich zainteresowanie, co uznaję za jej wielką zaletę. Z pewnością spędzimy nad nią długie chwile, poznając historie wszystkich odkrytych i nieodkrytych zwierząt i zgłębiając wiedzę przyrodniczą.
Miałam bardzo duże oczekiwania dotyczące Pikotka i nie zawiodłam się. Książkę polecamy wszystkim zainteresowanym przyrodą dzieciom i ich rodzicom. Nietypowy format i komiksowe dymki mogą zaciekawić również maluchy, które nużą długie lektury.
Tytuł: Pikotek chce być odkryty
Tekst i ilustracje: Tomasz Samojlik
Wydawnictwo Widnokrąg
Cena okładkowa: 45 zł
Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką. Zapraszamy na strony pozostałych uczestników, jednocześnie ostrzegając, że wchodzicie tam na własną odpowiedzialność :-)
chyba powoli zaczynam się oswajać z kreską Samojlika, która (wiem, to dziwne..) wcale nie zachwyciła mnie od pierwszego wejrzenia - kolejny plus "Przygód.." :) bardzo ciekawa recenzja - myślę, że udało Ci się wybrać naprawdę wyjątkową pozycję
OdpowiedzUsuńCzasami tak jest, że pewne rzeczy wymagają "oswojenia" i dopiero po pewnym czasie, przy kolejnym spotkaniu zaczynają do nas trafiać. Mnie urzekła forma książek tego autora i jego sposób na przekazywanie wiedzy pół żartem, pół serio :-)
UsuńUwielbiam harmonijki! Fajnie opisałaś i pokazałaś - zdjęcie z biegnącą córeczką wzdłuż książki wymiata! Ja tak kiedyś rozkładałam leporello "Książę w cukierni" na warsztatach, ledwo w sali mi się zmieściła ;-)
OdpowiedzUsuńNo nic, nie pozostaje mi nic innego jak zdobyć tę książkę dla mojej fanki Samojlika i przyrody :)
Ze względu na długość książki, bieganie było najszybszym sposobem przemieszczania się pomiędzy początkiem i końcem historyjki :-) Nie zrobiłam zdjęć obcych dzieci, które również wykazywały zainteresowanie tak nietypową formą książki. My powoli zgłębiamy szczegóły i poznajemy historie poszczególnych bohaterów. Jeśli Twoja córka jest fanką przyrody, to z pewnością Pikotek jej się spodoba :-)
UsuńPiękne to zdjęcie Twojej córeczki z książką :) Fajnie oddaje jej długość :) Ja też starałam się ją uchwycić na zdjęciach, ale nie wyszło mi to tak ładnie
OdpowiedzUsuńZa to Ty zwróciłaś uwagę na więcej szczegółów, które my dopiero zaczynamy dostrzegać i ta leśna sceneria :-)
Usuń