"Gili, gili - słówka z ostatniej chwili" to wspaniałe połączenie najprostszych wyrażeń pojawiających się w dziecięcych rozmówkach z rewelacyjnymi ilustracjami Benjamina Chauda, ilustratora m.in. znanych nam książek dla przedszkolaków o Pomelo czy Skarpetce, a także, skierowanej do nieco starszych dzieci pozycji "Sto porad dla nieśmiałych". Każdemu dziecięcemu słowu towarzyszy prosta definicja, określająca jego znaczenie w języku najnajów oraz przejrzysty rysunek, przedstawiający na białym tle daną osobę/rzecz/sytuację w pełen humoru i ciepła sposób.
Anielce książeczka bardzo się spodobała. Szczególnie zaintrygowały ją nosy bohaterów, na każdej stronie je pokazuje i mówi "to jeś". Jej ulubionymi obrazkami są ilustracje przedstawiające dzidzię, mamę karmiącą dziecko piersią oraz dziecko barwiące się w chowanego.
Niektóre rzeczy przedstawione w książce nasz maluszek określa nieco inaczej niż proponują to autorzy i tłumaczka, lub jeszcze nie mają one swoich wyraźnych odpowiedników w jej mowie, nie zmienia to jednak faktu, że na trzydziestu kartonowych stronach znalazły się osoby i przedmioty znane większości brzdąców w wieku od kilku miesięcy do około dwóch lat, bo dla takich czytelników książeczka ta będzie najodpowiedniejsza. Poza pierwszymi słowami okreslającymi członków rodziny, jak mama, tata, baba, dziadzia i dzidzia, znajdziemy tu m.in. wyrażenia dźwiękonaśladowcze, np. hau, hau, brum, brum, ćwir, ćwir, oraz słowa wypowiadane w różnych kontekstach, np. bam po upadku, patataj podczas zabawy w konika, tytułowe gili, gili, a także am, am, mniam, mniam czy siusiu. Nie zabrakło tu również niani, a także siusiaka i siusiajki ;-)
Książeczka może być inspiracją do tworzenia własnego minisłowniczka zawierającego wyrazy wypowiadane przez nasze pociechy w różnych okresach rozwoju. Ja mam takie notatki z czasów, gdy Różyczka miała 16 miesięcy. Ostatnio sięgnęłyśmy po nie wraz z moim przedszkolakiem i sprawiło to nam obu ogromną radość. Czas zacząć zapisywać słówka Anielki, która, będąc już bystrym 14-miesięcznym bobasem, chętnie komunikuje się z nami z wykorzystaniem coraz bardziej zasobnego słownictwa.
Nietypowy, ale poręczny format, niewielka masa, dość grube, kartonowe strony, z których łatwo można usunąć ewentualne zabrudzenia oraz zaokrąglone rogi - wszystko to sprawia, że książka sprosta oczekiwaniom nawet najbardziej wymagających użytkowników, którzy pochłaniają lektury nie zawsze w bardzo elegancki sposób.
Polecamy serdecznie wszystkim najnajów :-)
Tytuł: Gili, gili - słówka z ostatniej chwili
Tekst: Corinne Dreyfuss
Ilustracje: Benjamin Chaud
Wydawnictwo Zakamarki
Cena okładkowa: 29,90 zł
Bardzo fajna książeczka, na pewno prezentuję ją dzieciom w rodzinie, bo syn już za duży.
OdpowiedzUsuńPolecam :-)
UsuńMoże w przyszłości się w nią zaopatrzę.
OdpowiedzUsuńPolecam, maluszkom się podoba:-)
UsuńTo już kolejna pozytywna recenzja tej książki, którą czytam. Chyba muszę bliżej się jej przyjrzeć, szczególnie dlatego, że to akurat dla wieku mojego maluszka.
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukałam książeczki dla takiego maluszka. Idealna. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńMam ją już na liście do kupienia :)
OdpowiedzUsuńSuper kampania <3 To ważne, by książki dla dzieci nie tylko bawiły, ale przede wszystkim uczyły :)
OdpowiedzUsuńU nas już za późno na nią, i ta "siusiajka" mnie boli w oczy....
OdpowiedzUsuńTego typu książeczki są bardzo dobre, ponieważ rozwijają umiejętności poznawcze maleństwa.
OdpowiedzUsuń