Mieszkamy w książce!
Nasza przygoda z Malinką i Leonem rozpoczęła się właśnie od tej pozycji, i coś czuję, że córcia nie pozwoli, by szybko się skończyła.
W tej części świnka i słoń odkrywają, że ktoś ich obserwuje i dowiadują się, że mieszkają w książce. Ten fakt sprawia im mnóstwo radości. Bohaterowie wchodzą w interakcje z czytelnikiem i zaczynają go testować, co rozbawia obie strony - zwierzaki i użytkownika książki. Gdy wydaje się, że nic nie może zmącić dobrego humoru, nagle Malinka uświadamia Leona, że opowieść zbliża się ku końcowi, co wprawia go w rozpacz. Na szczęście oboje znajdują świetny pomysł na rozwiązanie tego problemu.
Złamałem trąbę
Tym razem zatroskana o przyjaciela Malinka pyta słonia jak złamał trąbę, a ten w niezwykle zawiły sposób zdaje jej relację ze zdarzeń, które doprowadziły do uszkodzenia jego nosa. W swej opowieści Leon wspomina o swoich niewiarygodnych dokonaniach, świetnie buduje napięcie i rozbudza ciekawość słuchacza/czytelnika i za każdym razem, gdy już jesteśmy niemal pewni okoliczności w jakich złamał trąbę, następuje nagły zwrot akcji. Jeśli chcecie dowiedzieć się w jakiej sytuacji doszło do wypadku, musicie koniecznie sięgnąć po książkę i przeczytać tę długą i pokręconą historię :-)
Bohaterowie serii doskonale pokazują, że by się przyjaźnić, nie trzeba być do siebie podobnym. Malinka jest rozbrykana i wszędzie wpycha swój ryjek, natomiast lękliwy Leon jest trochę wycofany, zadaje mnóstwo pytań, ale jak się ośmieli to przechodzi do czynów, a jego pomysły na zabawę bywają dosyć karkołomne... a może raczej trąbołomne.
Humorystyczne historyjki rozbawią zarówno trzylatka, jak i szkolniaka. Obie pozycje mają proste i nieprzekombinowane ilustracje. Różowa świnka i szary słoń znajdują się na białym tle, przez co wzrok czytelnika nie rozprasza się na zbędnych detalach. Rewelacyjna mimika i gesty świetnie odzwierciedlają wszystkie emocje, które targają bohaterami, i z naddatkiem rekompensują brak narracji.
Zawarte w komiksowych dymkach, kolorystycznie odpowiadających barwom Malinki i Leona, wypowiedzi bohaterów są krótkie i napisane dużą czcionką, dzięki czemu książki wspaniale sprawdzą się podczas samodzielnego czytania, a zabawne historyjki dodatkowo umilą pierwsze próby młodych czytelników i zachęcą do częstego sięgania po słowo pisane.
Książki idealnie trafiają w poczucie humoru mojej córeczki, która jest nimi zachwycona i często prosi o ich przeczytanie. Z pewnością nie bez znaczenia jest w tym przypadku moja interpretacja tekstu, mimika oraz intonacja podczas lektury, ale tych książek, moim zdaniem, nie da się przeczytać po cichu, płaskim i jednostajnym głosem. Wczuwanie się w bohaterów, budowanie napięcia, pokazywanie ich emocji, skutkuje głośnymi wybuchami śmiechu malucha, który jest niezwykle zaraźliwy i, dla którego warto się odrobinę powygłupiać. Tylko niech później nie dziwi fakt, że dziecko zaczyna nagle rechotać, gdy usłyszy niepozorne słowo "BANAN".
Książki przetestowałam również na trzylatkach z grupy przedszkolnej córci. Maluszki z szeroko otwartymi oczami słuchały przygód przesympatycznych bohaterów, podpowiadając, że ogromnym zaangażowaniem pomagając mi w czytaniu "bananów" i co rusz wybuchając głośnym śmiechem. Po lekturze "Mieszkamy w książce!" upominali się o więcej, a podczas lektury "Złamałem trąbę", wykazywali zaskoczenie kolejnymi zwrotami akcji. Pozytywne reakcje tak wymagających "czytelników" jak trzylatki, to, moim zdaniem, najlepsza rekomendacja dla tej serii Wydawnictwa Babaryba. Dlatego z wielką przyjemnością polecam książki zarówno młodszym przedszkolakom, jak i dzieciom, które rozpoczynają przygodę z samodzielnym czytaniem.
W serii ukazały się również: "Czy polubisz moją breję?" oraz "Mogę grać z Wami?". Już nie możemy się doczekać, kiedy wpadną w nasze ręce i będziemy mogły przetestować, czy są równie zabawne.
Tytuł: Mieszkamy w książce!, Złamałem trąbę
Tekst i ilustracje: Mo Willems
Wydawnictwo Babaryba
Seria wydawnicza: Świnka Malinka i słoń Leon
Cena okładkowa: 29,90
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz